Słowacja, Węgry, Chorwacja tranzyt do Bośni i Hercegowiny
Wyjazd długo oczekiwany, motocykl i bagaże gotowe do drogi, stan licznika wskazuje 77000. Wyruszamy w sobotę 13 sierpnia wcześnie rano, do pokonania mamy około 600 km ale jak się później okazało zrobiliśmy 800 km. Słowacja, Węgry i kawałek Chorwacji traktowane typowo jako tranzyt by dotrzeć do Bośni i Hercegowiny. Kilometry uciekają dosyć szybko, niestety droga nie oferuje nam ciekawych widoków, monotonne pola i lekkie pagórki. Zatrzymujemy się tylko na kawkę i jakieś jedzenie. Ciekawiej robi się już przy granicy Chorwacji z Bośnia gdzie często mijaliśmy gości weselnych w samochodach ubranych we flagi.
Na granicy przeciskamy się do przodu miedzy samochodami, udaje nam się sprawnie przejść kontrole. Początkowo mieliśmy spać w Chorwacji ale znaleźliśmy hotel w mieście Banja Luka co wydłużyło naszą drogę o 200 km. Bośnia przywitała nas lekką burzą, którą przeczekaliśmy na stacji benzynowej. Po drodze mijamy często rozburzone domy, ślady po kulach nieraz opuszczone dzielnice to pozostałości wojny, która toczyła się tu ponad 25 lat temu. Po małych problemach z odnalezieniem hotelu (booking podawał inny adres) docieramy w ogromnej ulewie do miejscowości Trn. Dzień pierwszy tranzytowy można zaliczyć do udanych.
Banja Luka, Wodospady Kravica, Mostar
Niedzielny poranek, zaczynamy od pakowania kufrów i zaznaczenia kilka celów na mapie w mieście Banja Luka. Nie będziemy się tam dłużej zatrzymywać ale przejazdem warto coś zobaczyć. Plan na dzisiaj do Mostar. Pogoda zaczyna się klarować przez chmury przeciska się słońce, ruszamy! Po kilku kilometrach wjeżdżamy do Banja Luki, jest to dość duże miasto w Bośni. Mimo że jest wcześnie rano kawiarnie są już otwarte i zasiadają w nich głownie mężczyźni. Jak później mogliśmy zobaczyć było tak w całych Bałkanach. Zajeżdżamy pod Crkva Svete Trojice i Meczet Ferhadija robimy parę fotek i dalej drogą o numerze M16 na południe Bośni. Wyjeżdżając kawałeczek poza miasto trafiliśmy na Vrućica Srpske Toplice naturalne termy. Droga która jechaliśmy można zaliczyć do widokowych, jest dużo tuneli, widok na rzekę i góry. Zatrzymujemy się w mieście o śmiesznie brzmiącej nazwie Jajce – wybieramy trochę pieniędzy i kupujemy jedzenie a przy okazji zahaczamy o Wodospad plivski
Wjeżdżamy do parku Blidinje Nature Park, który polecam każdemu zobaczyć. Robimy troszkę zdjęć, polataliśmy dronem. Następnie odwiedzamy Wodospady Kravica, miejsce to okazało się dość komercyjne, myślę że warto odwiedzić je wcześnie rano zaraz po otwarciu. Wstęp za osobę to około 40 zł, można płacić kartą co znacznie ułatwia sprawę;)
Teraz kolej na ostatni punkt dzisiejszego dnia, dojeżdżamy wieczorem do Mostaru. Ruch jest dość spory, przeciskamy się ciasnymi uliczkami do naszego noclegu. Ceny w ostatnich latach poszły trochę do góry, ale i tak nie ma tragedii. Motocykl pozwolono nam wepchnąć za bramę było dość wąsko, ale po ściągnięciu bocznych kufrów jakoś się udało. Na mieście ogromny ruch, to jedno z najbardziej popularnych miejsc w Bośni i Hercegowinie, obowiązkowy do odwiedzenia 🙂
Mostar rankiem, trochę szutrów i Czarnogóra.
Z racji tego że przeważnie budzimy się wcześnie rano odwiedzamy jeszcze raz Mostar gdzie nie ma zupełnie nikogo. No może dlatego że jest parę minut po 5 😀
Tankujemy maszynę i wyruszamy w stronę Czarnogóry, wjeżdżamy serpentynami nad miasto, a później drogą szutrową przejeżdżamy kolejne kilometry. Każda osoba która spotykamy na naszej drodze wita się machając, ustępują miejsca są bardzo pozytywnie nastawieni na zmotoryzowanych turystów.
Planowaliśmy odwiedzić wioskę Lukomir, niestety nawigacja wprowadziła nas w strome podjazdy gdzie nie udało się wjechać 😉 Ale za to pojeździliśmy po fajnych wąskich drogach, podpatrując normalne życie lokalnej ludności. Zbliżaliśmy się też coraz bardziej do granicy z Czarnogórą, ale po drodze mała przerwa na jedzenie, które okazało się być mega przesolone 😛 Niedaleko trasy były też Piaskowe piramidy które również warto zobaczyć.
Przejście graniczne pomiędzy Bośnią a Czarnogórę idzie bardzo sprawnie wjeżdżamy do Kanion Rzeki Piva kierując się w stronę parku Bobotov Kuk. Droga prowadzi nas ostrymi zakrętami, tunelami i ogromną ilością pięknych widoków. Wieczorem docieramy na nocleg.
Albania
Tego dnia kierujemy się do Albanii, niestety po jakimś czasie zaczyna padać granice przekraczamy w strugach deszczu. Wjeżdżamy na drogę SH20 która ciągnie się prze wielkie góry, na szczęście po chwili się wypogadza i możemy się cieszyć widokami i setkami zakrętów. Przeważnie nie mamy szczęścia do dzikich zwierząt napotkanych na drodze ale tym razem trafiamy na żółwia 🙂
Jest bardzo ciepło ale na horyzoncie pojawiają się burzowe chmury, na szczęście oddalają się w inna stronę, a my jedziemy do Teth drogą SH21. Kolejna świetna trasa z pięknymi widokami, jak się okazało szutrowa nawierzchnia która prowadziła do wioski zamieniła się w idealny asfalt. Teraz można spokojnie zjechać nawet na cięższych sprzętach 🙂
Na nocleg jedziemy do miasta Szkodry, ruch uliczny w Albanii należy do dość specyficznych. Trzeba się szybko dostosować do praktycznego braku zasad 😀 by nie zostać wciągniętym przez jakieś większe auto. Miasto żyje wieczorem wszystko jest otwarte, panuje tu nieco chaos ale ma to swój urok. Jedynym minusem jest masa śmieci zalegających przy kontenerach.
Jezioro Szkoderskie, Kotor
Ze Szkodry wyruszamy zaraz po śniadaniu, kierujemy się na przejście graniczne. W kolejce czeka kilkanaście samochodów, podchodzi do nas dwójka małych chłopaków, chcą odkręcić sobie manetkę z gazem 🙂 Celnik woła nas na początek kolejki i szybko załatwiamy sprawy formalne. Jedziemy w górę mało uczęszczaną drogą z której cały czas mamy piękny widok na Jezioro Szkoderskie.
Następnym celem jest zatoka Kotorska, do której prowadza Kotor Serpentine. Ciasne zakręty i masa motocykli, samochodów autokarów, ale widok jest wart poświęcenia 😀 W samej zatoce ruch był tak duży, że z trudem przecisnęliśmy się na jej drugi koniec. Wjeżdżamy na górę po kolejnych serpentynach tym razem nie ma tam nikogo, chyba przez wąską drogę i złą nawierzchnie.
Tego dnia wracamy na nocleg do Bośni cały czas towarzysza nam ciekawe widoki.
Chorwacja
Na dzisiaj zaplanowane jest by odwiedzić Park krajobrazowy Biokovo przez który wiedzie świetna trasa widokowa. Koszt od osoby to około 40 zł ale jest to kolejne miejsce które odwiedzić warto a nawet trzeba 🙂 Dojazd do tego miejsce był również ciekawy po lewej stronie mieliśmy cały czas widok na morze
Tego dnia było tak gorąco że chwila w morzu była wskazana, a później ruszamy w górę Chorwacji.
Wybieramy nocleg w miejscowości Gracac, następnego dnia wyruszamy w stronę Słowenii.
Z Chorwacji do Słowenii
Ten dzień należał do typowo tranzytowych, chcieliśmy przedostać się do Słowenii jak najdalej na Północ. Niestety Pogoda nie dopisywała i co jakiś czas po drodze obieraliśmy stroje przeciwdeszczowe. Wieczorem w mieście Postojna, była już ładna pogoda i można było trochę pospacerować.
Słowenia… Alpy Julijskie..Włochy
Startujemy wcześnie rano, prognozy pogody były bardzo korzystne ale jak to zawsze bywa w górach później zaczęło troszkę padać. Nawigacja ustawiona na Mangart saddle gdzie docieramy po niecałych 3 godzinach od startu. Wjazd do parku jest płatny 10 euro gotówka. Droga wije się wśród gór, przez wiele zakrętów tuneli. Na drodze spotykamy motocyklistów ale nie ma ich tak dużo. Na szczyt udaje nam sie dojechać bez opadów, na dól musimy ubrać stroje ale deszcz nie był duży.
Malowniczą trasą jedziemy do Kranjska Gora, droga prowadzi wzdłuż rzeczki, a później wystrzela wysoko do góry. Nie planowaliśmy odwiedzić Planicy, ale gdy zobaczyłem ze jest tak blisko zajechaliśmy zobaczyć skocznie.
Przekraczamy granice z Włochami, gdzie też zaplanowaliśmy nocleg. Wieczorem sprawdzamy czy włoska pizza jest naprawdę taka dobra 🙂 tak jest smaczna
Grossglockner Hochalpenstraße
W niedzielny poranek jemy bardzo smaczne śniadanko, kawka i ruszamy w stronę Austrii. Jeszcze we Włoszech trafiamy na piękne widoki i ciągnącą się serpentynami w górę drogę która łączy Włochy i Austrię. Kierujemy się cały czas w stronę Grossglockner Hochalpenstraße a alpejskie widoki coraz bardziej nam się podobają.
Wisienką na torcie z całej podróży miał być przejazd trasą Grossglockner Hochalpenstraße, koszt dla motocykla to 28 euro. Sądziłem że w niedzielę na takiej trasie będą tłumy motocyklistów i samochodów, ruch był bardzo mały. Jazda tą drogą to prawdziwa przyjemność, zatrzymywaliśmy się co jakiś czas żeby robić zdjęcia. Udało nam się również wyjechać na wysokość ponad 2600m temperatura wynosiła około 6 stopni troszkę nas przewiało 😉 Tego dnia na przemian przekraczając granice Niemiecką i Austriacką dotarliśmy do Czech gdzie zostaliśmy na nocleg.
Powrót z Czech do domu
Zostało nam ostatnie 600 km do pokonania, już na dzień dobry zaczęło padać, dzielnie pokonywaliśmy kolejne kilometry by wieczorem być w domu 🙂